Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz,
Ale w innym sadzie, w innym lesie -
Może by inaczej zaszumiał nam las
Wydłużony mgłami na bezkresie....
Może innych kwiatów wśród zieleni bruzd
Jęłyby się dłonie dreszczem czynne -
Może by upadły z niedomyślnych ust
Jakieś inne słowa - jakieś inne...
Może by i słońce zniewoliło nas
Do spłynięcia duchem w róż kaskadzie,
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz,
Ale w innym lesie, w innym sadzie...
"I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki."
~Leopold Staff "Ars Poetica"
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki."
~Leopold Staff "Ars Poetica"
sobota, 5 października 2013
Sojusz miłości i wina (Leopold Staff)
Uknowaliśmy z sobą przesłodkie umowy,
Co bardziej są kryjome niźli dal w zamroczy.
Noc ciemna wypytuje daremnie me oczy
O nowiny zamknięte w zatajeń okowy.
Czuwaniem dnia w bezsenną północ zapóźniony,
Jestem więzień twój... Słodkie jest moje więzienie...
Noc całą twą urodą trudnię swe spojrzenie,
Bo przed snem mym nie kryją jej twych szat zasłony
W pijaństwie marzeń oczy me mają wesele...
A kiedy zasną - usta mam tobą gorące. - -
...Miłość sprawia, że mówią przez sen usta śpiące...
Wargom w pamięć cię dają oczy-marzyciele.
Lecz i z warg nikt nie dojdzie umów śpiących skrycie
W mym śnie, któremu czar twój krasami się chwali..,
Bowiem powiedzą wszyscy, którzy podsłuchali,
Iżem jeno nadużył wina zbyt obficie...
Miłość każe w śnie mówić ustom niespokojnie:
"Daj mi się po swej woli i bądźże mi rada".
A choć kto usta, miłość mówiące w śnie, zbada,
Rzeknie jeno, żem winem uraczył się hojnie...
Odkrywca złotych światów (Leopold Staff)
Z duszą dobrą jak zboże, dziecinną jak kwiaty,
Żył poeta, bezdomny ptak nieoswojony...
Kochał miłość, ocean i odjazdów dzwony
I tęsknił w złote światy, w nieodkryte światy...
Był czysty, choć nawiedzeń złych trunków nałogiem,
Wiele przewinił... Spłacił losów nieprzyjażni
Dług - latami szpitala i więziennej kaźni,
Skąd wyszedł pojednany z złoczyńcą i z Bogiem.
Aż postarzał się... Tęskniąc jako łódź w przystani,
Począł malować w izbie swej pyłem pozłótki
Drzwi, łóżko, krzesło, w którym na pieśń zmieniał smutki,
Okno i papierową umbrę lampy taniej...
I znalazł świat swój złoty - dziecinny odkrywca. -
W okręcie izby swojej płynął snów głębiną...
Falą marzeń wśród złotych wysp niosło szczęśliwca
Kołyszące jak morze, dobroczynne wino...
Subskrybuj:
Posty (Atom)